Gadzi fundusz Bismarcka
Gadzi fundusz (org. Reptilienfonds) to funkcjonujące w Niemczech określenie na pochodzące z budżetu państwa tajne środki, które z reguły wykorzystywane są w celach politycznych, np. do kupowania wpływów, opłacania przychylności prasy bądź wypłat łapówek, a których wydatkowania nikt nie kontroluje. Powstanie tego określenia i jego wejście do terminologii politycznej sięga czasów „żelaznego kanclerza” Otto von Bismarcka i ściśle wiąże się z ówczesnymi wydarzeniami politycznymi.
W 2. połowie XIX wieku na sile przybrała rywalizacja pomiędzy Austrią a Prusami o przywództwo na obszarze państw niemieckich, a co za tym idzie o kształt przyszłego zjednoczenia Niemiec. Propagowanej przez państwo Habsburgów koncepcji wielkoniemieckiej, w myśl której pod ich przywództwem wszystkie państwa niemieckie miałyby utworzyć jedno państwo, Prusy przeciwstawiły wersję małoniemiecką, w której przywództwo sprawowałby Berlin, a w której dla Austrii miejsca brak. Na tym tle doszło w 1866 roku do wojny pomiędzy oboma głównymi graczami, którą Wiedeń z kretesem przegrał i stracił wszelki wpływ na niemiecki obszar i kształt zjednoczenia.
Pech chciał, że po stronie monarchii habsburskiej w wojnie opowiedziało się Królestwo Hanoweru. Jego armia także została rozbita, państwo zajęte i w końcu zaanektowane jako hanowerska prowincja Królestwa Prus, a król Hanoweru Jerzy V (z rodziny Welfów) pozbawiony tronu. Przez Wiedeń udał się on na emigrację do Paryża, w którym przy pomocy założonej przez siebie gazety „Situation” bez pardonu atakował Prusy i prowadzoną przez nie politykę, jak również upominał się o swoje dziedzictwo, do którego cały czas zgłaszał pretensje. Ponadto organizował hanowerskich emigrantów, z których zamierzał stworzyć jednostki zbroje, mające w przypadku wybuchu wojny francusko-pruskiej odzyskać utracony przez niego tron.
Cały jego majątek w wyniku przegranej wojny i aneksji został skonfiskowany, w zamian jednak, na podstawie zawartej umowy, miało mu być wypłacone odszkodowanie. Jednak wobec wrogiej postawy Jerzego V do jego wypłaty nie doszło, a przewidziana na zadośćuczynienie kwota w wysokości 48 milionów marek ponownie uległa zajęciu. Do zarządzania majątkiem powołana została specjalna komisja, zaś całość dochodów rokrocznie z nich uzyskiwanych, a sięgały one w przeliczeniu 11 milionów euro, przeznaczone miały zostać na „zwalczanie welfickiej aktywności”. W praktyce oznaczało to tyle, iż Bismarck miał pełną swobodę w dysponowaniu tymi funduszami poza jakąkolwiek kontrolą.
A jak w praktyce realizowano tą walkę z pomocą tajnych funduszy? Z pieniędzy zaczęto opłacać dziennikarzy, którzy w pozytywnym świetle ukazując politykę realizowaną przez Bismarcka, mieli stanowić przeciwwagę dla czarnej propagandy Prus płynącej z obozu Jerzego V. Nie minęło jednak dużo czasu, gdy środki te zaczęły być wykorzystywane do innych celów, niż wojna informacyjna z Welfami. Dziennikarze i czasopisma zaczęły być już nie tylko wspierane za ich prorządową postawę, ale odwrotnie, przekupywane, by taką reprezentować. Pieniądze zaczęły być środkiem nacisku, by zagwarantować sobie pozytywną prasę odnośnie wszelkich przedsięwzięć i inicjatyw rządu oraz by inicjować kampanie medialne.
Gadzie fundusze znalazły swoje zastosowanie także w procesie zjednoczenia Niemiec. W 1870 roku doszło między Francją a Prusami do sporu na tle potencjalnego zgłoszenia członka królewskiej rodziny Hohenzollernów do wakującego tronu hiszpańskiej monarchii. W jego wyniku doszło do wojny, w wyniku której Francja, ostatni przeciwnik zjednoczenia na kontynencie, została pokonana. Bezpośrednią przyczyną wybuchu działań zbrojnych była słynna depesza emska – informacja dla prasy ze spotkania króla Prus z francuskim ambasadorem, przeredagowana przez Bismarcka tak, by Francję sprowokować. Zanim jednak premier się do tego posunął, będąca na jego usługach prasa (także ta południowoniemiecka, poza granicami samych Prus) zaczęła stopniowo podgrzewać atmosferę, skutecznie wzbudzając antyfrancuskie i wojownicze nastroje. Wreszcie w takich to okolicznościach w specjalnym popołudniowym wydaniu „Norddeutschen Allgemeinen Zeitung”, zasilanej z funduszu tubą propagandową Bismacka, opublikowano treść depeszy. Francja odebrała jako prowokację nie tylko jej treść, ale i podanie do publicznej wiadomości wewnątrzrządowej notatki. Gdy emocje sięgnęły zenitu Francja wypowiedziała Prusom wojnę, a Bismarck osiągnął swój cel.
Kolejnym epizodem na drodze do realizacji idei jednego państwa niemieckiego było uzyskanie zgody władców poszczególnych państw niemieckich na podniesienie króla pruskiego do godności cesarza nowo odrestaurowanego Cesarstwa Niemieckiego. Tym razem także tajne sumy pozostające do dyspozycji Bismarcka okazały się przydatne. Na tym etapie kluczowym było uzyskanie zgody na cesarską koronację bawarskiego monarchy, jako drugiego pod względem prestiżu pośród państw niemieckich po wyeliminowaniu z rywalizacji Austrii. Powszechnie było wiadomo, że panujący w Bawarii „baśniowy król” Ludwig II tonął w długach. Finansowo pogrążały go jego plany budowy baśniowego zamku-rezydencji w Neuschwanstein. Mając to na względzie przekupiony został on wieloma milionami marek oraz corocznie wypłacaną dotacją na inwestycje budowlane w zamian za zgodę na cesarską koronę dla Wilhelma I Hohenzollerna.
Wcześniej jednak, w styczniu 1869 roku, dążył do zalegalizowania tego pozaprawnego procederu. Jego rząd w pruskim parlamencie przedłożył projekt ustawy sankcjonującej faktyczny stan samowoli premiera. Opozycja oburzona tymi propozycjami nie chciała się zgodzić na pozostawienie wolnej ręki w dysponowaniu tak dużymi sumami pieniędzy, zwłaszcza na własną szkodę, wobec posługiwania się nimi do wspierania przychylnych rządowi dziennikarzy i tytułów prasowych. Rządowi zarzucono korupcję i zepsucie. W efekcie na forum parlamentu doszło do gorącego sporu. 30 stycznia 1869 roku Otto von Bismarck wygłosił na forum parlamentu przemówienie, w którym tłumaczył, że pieniądze przeznaczane są na walkę z przeciwnikami Prus i ich polityki z obozu hanowerskiego eks-monarchy przy pomocy ich własnych, wcześniej skonfiskowanych, pieniędzy. Do całej sytuacji odniósł się zaś następująco:
„(…) wydaje mi się, że zasługujemy na Państwa wdzięczność, gdyż oddani jesteśmy pościgowi za złośliwymi gadami aż do głębi ich nor, by obserwować, co knują.”
Aczkolwiek mówiąc o gadach miał on na myśli popleczników i agentów Jerzego V, na łamach opozycyjnej prasy szybko określenie to zmieniło swoje pierwotne znaczenie i zamiast wobec szpiegów, zaczął być stosowany powszechnie wobec przychylnych polityce rządu publicystów, jako synonim służalczości, posłuszności wobec rządu, wręcz poddaństwa. Sam fundusz zaś zyskał miano gadziego. Bismarck dał wyraz swojemu rozgoryczeniu z takiego obrotu sprawy oraz z takiego postrzegania jego działań, w jego mniemaniu jak najbardziej słusznych i w interesie państwa, gdy w 1876 roku stwierdził:
„Jak powstało określenie gad? Ja gadami określałem tych ludzi, którzy z ukrycia intrygują przeciw naszej polityce, przeciw polityce państwa. A obecnie zmieniono znaczenie tego słowa, zaś gadami nazywa się właśnie tych, którzy wyrażają to, do czego dąży rząd.”
Na podjęcie jakichkolwiek kontrakcji było już jednak za późno, gdyż określenie na stałe zdążyło wejść do języka niemieckiej polityki. Nic w tej materii nie zmienił także fakt, że cesarz Wilhelm II w 1892 nakazał zwrot majątku Welfów spadkobiercom prawowitych właścicieli z hanowerskiej dynastii.
Źródła: wdr.de, wikipedia.org, udo-leuschner.de